„W tej lidze wszystko jest możliwe, każdy może wygrać z każdym. ŁKS ostatnio grając w dziesięciu strzelił gola Lechowi Poznań. Wszyscy myślą, że będzie łatwo, bo w pierwszej rundzie wygraliśmy w Łodzi 5:0. Nic bardziej mylnego. Goście grają bardzo dobrze, aż dziwne że są tak nisko w tabeli” – dodał obrońca.
Przyznał, że w szatni nie mówi się za dużo o grze w europejskich pucharach.
„Najważniejszy jest sobotni mecz, a potem w poniedziałek zobaczymy, jak będzie wyglądała tabela. Jeśli nie wygramy z ŁKS, to na trybunach będzie katastrofalny nastrój” – ocenił Słowak.
Skrzydłowy Adrian Kapralik zaznaczył, że sobotnie starcie będzie zupełnie inne niż ostatni, wyjazdowy mecz z mistrzem Polski RakowemCzęstochowa, wygrany 1:0.
„Musimy więcej grać piłką. Jeżeli chcemy pójść jeszcze do przodu, musimy wygrać. Łatwe to nie będzie” – stwierdził zawodnik.
Nie ukrywał, że czuje się spokojniejszy, kiedy na boisku jest doświadczony Lukas Podolski.
„Gra się nam wtedy lepiej. No, a kiedy Lukas podaje, to nie wypada nie dogonić piłki” – śmiał się niezwykle szybki słowacki pomocnik.
Zdaniem trenera zabrzan Jana Urbana trzeba umieć się skoncentrować przed meczem z niżej notowanym rywalem.
„Do zawodników z każdej strony dochodzą sygnały, że wygrają. Musimy im przekazać, że rywale potrafią grać, mimo że znajdują się na dole tabeli. Nie mają nic do stracenia, grają bez stresu, chcą się pokazać. Takie mecze są trudne od strony mentalnej, koncentracji, bo niełatwo się zmobilizować na sto procent. Niby wiesz, jak dużo masz do stracenia, ale gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że rywal być może już spada z ligi. A licząc ostatnie siedem kolejek ŁKS jest na piątej pozycji. Gra otwartą, przyjemną dla oka piłkę, strzela bramki, traci ich więcej” – wyjaśnił.
Szkoleniowiec zaznaczył, że jeśli jego zespół chce do końca sezonu walczyć o europejskie puchary, musi w sobotę wygrać.
„Jeśli nie, to okaże się że nie zasługujemy, by być tam, gdzie jesteśmy. Daliśmy nadzieję sobie i kibicom, że to może być sezon, który zmieni się z normalnego, spokojnego, w coś wyjątkowego. Od nas zależy, jak wykorzystamy tę sytuację. Ja też jestem ciekawy, jak zespół będzie grał w tych spotkaniach. W końcówce sezonu, kto w czołówce troszkę mocniej +ściśnie pośladki+ – będzie wygrany” – stwierdził Urban.
Nie ukrywał, że Górnik zagra w sobotę (15.00) inaczej, niż ostatnio w Częstochowie.
„To mecz, w którym nieźle można się wykoleić. Musimy pokazać nasze doświadczenie. A to, że na mecz z ŁKS przyjdzie około 20 tysięcy widzów jest zasługą chłopaków, którzy wlali nadzieję w serca naszych kibiców” – podsumował trener.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ co/
